Bukareszt, zwany Paryzem wschodu rozwija sie i zmienia.
Po raz kolejny sluzbowo. Tym razem z okna samochodu.
Dzisaj w roli glownej pajeczyny z kabli, ktore wija sie, przecinaja, kreca we wszystkich mozliwych kierunkach. Na tle odrestaurowanych budynkow i eklektycznej architektury czarne pajeczyny staja sie jeszcze bardziej widoczne. Czasem mam wrazenie, ze nawet niebezpieczne dla przechodniow. Zapytalam znajomych skad ten pomysl na kable, ale nikt nie widzial w tym nic dziwnego tudziez godnego zainteresowania.
Turystom pozostaje gimnastyka i kreatywnosc przy robieniu zdjec bez kabli ;-)
zobaczyć chociaż jeden procent tego, co Ty widziałaś ...
OdpowiedzUsuń:)
Chyba trudno jest zrobić zdjęcie bez tych właśnie kabli :)
OdpowiedzUsuńByłam tam kilka lat temu. Zszokowały mnie kontrasty - bieda i bogactwo. Ale na kable nie zwróciłam uwagi:)
OdpowiedzUsuńNie dość, że mają już tyle kabli, to pan na ostatnim zdjęciu montuje kolejne ;) Bardzo mnie to rozbawiło ;)))
OdpowiedzUsuńmnie tez ten Pan rozbawil. Po za tym nie wiem ja te kable sa doczepiane do naroznikow 10 pietrowych blokow :-)
OdpowiedzUsuń