Jest chinskie powiedzenie: "shang you tian tang, xia you su hang" - tam na gorze jest raj, tutaj jest Suzhou i Hangzhou.
Zeby zwiedzic Hangzhou mielismy tylko jedno popoludnie. Spedzilismy je na przejazdzce dookola Jeziora Zachodniego. Wedlug naszego przewodnika jezioro jest znaną w Chinach atrakcją turystyczną. Jeden z widoków Jeziora Zachodniego umieszczony jest na odwrocie banknotu o nominale 1 yuana. Nas pogoda nie rozpieszczala wiec zdjec z widoczkami brak. Po drodze tez widzielismy Swiatynie Lingyin (jeden z bardziej znanych klasztorów buddyjskich w Chinach).
Marco Polo ktory przybyl tu pod koniec 13 wieku okreslil Hangzhou jako najpiekniejsze i bajkowe miejsce na swiecie.
Nam niestety zabraklo czasu, zeby zobaczyc Wyspe Samotnego Wzgórza (Gushan Dao), Góre, Która Przyleciała z Daleka (Feilai Feng) i ktora mieści buddyjskie rzezby w kamieniu, wykonanych za czasów dynastii Yuan, Muzeum Chińskiej Herbaty oraz Zakład Drukowania i Farbowania Jedwabiu (Hang Si Lian).
Z tym czy jest to najpiekniejsze miejsce na swiecie bym polemizowala ale na pewno wszystko w Hangzhou brzmi tajemniczo i bajkowo.
Weekend minal nam na kolacji ze znajomymi i obiedzie z rodzina. Teraz czas na reportaz kulinarny z Chin:
jedzenie na okraglym stole na ktorym pojawiaja sie nowe dania - uwielbiam.
Jezyki kaczek i deser z pieczatka - nie probowalam.
zimne kurze nozki (to tez nie moj klimat) i herbata (jasminowa, owszem lubie)
zachwyca jednak forma serwowania i celebrowania jedzenia.
jakis drob (niestety w calosci)
i moje ulubione grzybki ktore na poczatku potraktowalam jak makaron ;-)
Majac takie wystawy w sklepach mozna spokojnie zostac wegetarianinem :-)
ulubione owoce morza
suszone rybki
i niezidentyfikowane jak dla mnie obiekty. Moze wam przyjdzie do glowy co to za przysmak?
i na koniec fast food na patyczkach.
Macie ulubiona kuchnie i przysmaki?
Mój mąż powiedział mniammmm na widok tych wszystkich smakołyków (o czym zresztą rozpisałam się dłużej w komentarzu do poprzedniego posta) :-) Ja bym to i owo schrupała ;-) ale to obślizgłe coś (oczy? embriony? larwy? śledziony?) raczej tfuuuuu!
OdpowiedzUsuńKulinarnie to należę do odważnych, ale bez przesady ;-) Kiedy mi zaproponowano ozór na surowo i surową wątróbkę, to odmówiłam, hehe!
Lubię kuchnię tajską, lubię indyjską, właściwie każdą... Chińska ponoć jest bardzo zróżnicowana (co zrozumiałe zważywszy na obszary) i żałuję, że dobrze jej nie znam... Może kiedyś?
A kacze języki i te długaśne grzybki to mój hit :-) Nie jadłam, ale chętnie bym spróbowała! I popiła jaśminową ;-)
OdpowiedzUsuńTe wszystkie smakołyki wyglądają pięknie na Twoich zdjęciach, ale nie skusiłabym się na nie;-)- wegetarianka ze mnie.
OdpowiedzUsuńWypiłabym za to tą jaśminową herbatę.
Póki co oswajam się z kuchnią żydowską.
widzę, że znalazło się moje ulubione jedzonko, czyli ogórek z sosem. takie proste, a u nas się na takie pomysły nie wpada-jak to jest? :)
OdpowiedzUsuńresztę widzę codziennie, więc nie robi na mnie specjalnego wrażenia :P ale to COŚ to też nie wiem co jest, i wiesz, chyba nawet wolę nie wiedzieć, bo wygląda... hmmm mało apetycznie...
@Maggie, dzieki za komentarze. O przygodzie z kuchnia tajska tez postaram sie napisac ;-) Tez naleze do odwaznych ale ozor i watrobka na surowo tez by mi nie przeszla przez gardlo :-)
OdpowiedzUsuń@Aga, kuchnia zydowska super.
@Emma, bylo tez duzo warzyw ale jakos na zdjeciach dokumentowalam ciekawostki przyrodnicze ;-)
pozdrawiam was cieplo