poniedziałek, 28 lutego 2011

z gorki na pazurki

Weekend byl wyjatkow dlugi :-) Pogoda dopisala, humory rowniez i towarzystwo na tyle spontaniczne co by zmieniac plany co chwile. Mialy byc narty. Taki byl plan wstepny. Skonczylo sie na:


- slizganiu sie z gorki, bo narty coraz krotsze

- piciu herbatki


- szukaniu wlasciwej drogi do fabryki czekolady (o tym wiecej w kolejnym poscie)




- reaktywowaniu jazdy figurowej po 25 latach (niestety nie jest jak z jazda na rowerze ;-)
[Ratusz miejski, Wieden]


- podnoszeniu adrenaliny zjezdzajac z gorki na sankach.

Co do sanek musze dodac, ze pierwszy raz zjezdzalam z takiej gorki
[Semmering, Austria]:


Nie wiedzialam wczesniej jak niebezpieczna jest jazda na sankach. Nie mniej jednak polecam sprobowac.
Ponizej krotki film z najlatwiejszego odcinka, czyli tam gdzie M. mogl trzymac aparat w reku.




Jaki jest wasz ulubiony sport zimowy?

czwartek, 24 lutego 2011

Simba

Wiem, ze powoli robi sie tutaj jak z kamera wsrod zwierzat, ale takie wlasnie mamy wspomnienia za naszego urlopu.

Lew.

Krola zwierzat zostawilam na deser :-)

Symbol sily, odwagi i walecznosci spotykalismy we wszystkich parkach narodowych Tanzani. W wiekszosci panie lwice wraz z malymi.









Panie lwice dbaja o obiad dla calej rodziny:


Panowie pojawiaja sie w okresie godowym. uwodza pania lwice, zapominaja o tym co dookola i spaceruja po sawannie kilka dni. Wedlug naszego przewodnika: nie poluja, nie jedza i nie pija. Kochaja sie co 15 minut przez 7 dni. Potem kazde idzie w swoja strone.

[Lew na zdjeciach ponizej w sezonie godowym]




Jutro wyprawa na narty. Milego piatku.

wtorek, 22 lutego 2011

puk, puk. kto tam?

HIPOPOTAM :-)

Hipopotam chodzil za nami od jakiego czasu. Nie udalo nam sie ich zobaczyc w zoo. Ale majac w pamieci zdjecia z Discovery i kultowa "Niemoralna propozycje" z Demi Moore, postanowilismy bedac na safari zobaczyc hipopotamy w ich naturalnym srodowisku. W sumie ciezkie zadanie zwlaszcza, ze w ciagu dnia uwielbiaja siedziec w wodzie a nawet bardziej pod woda, ale co tam, bylismy wytrwali :-)

John zaprowadzil nas do miejsca zwanego Hippo pool i moglismy nawet wysiasc z samochodu (ostrzegal tylko przed krokodylami :-)
.






Musze dodac, ze wytrwalismy 10 minut bez masek gazowych. Takie krotkie spotkanie w sumie :-)

p.s. nie wiem czy nie za duzy kontrast w porownaniu z poprzednim postem ;-)

poniedziałek, 21 lutego 2011

kobieta na koncu swiata ...

ksiazke pod tym tytulem a dokladnie jej dwie czesci przeczytalam "od deski do deski". Uwielbiam podrozowac i nie wazne gdzie sie przemieszczam lubie poznawac ludzi i poznawac ich zwyczaje oraz codzienne zycie. Teraz podczas podrozy wyszukuje i fotografuje historie roznych kobiet.

Ponizej historia kobiet ktore utrzymuja rodziny z tego co przyniesie im ocean. W kolorowych kangach pracuja podczas odplywu zbierajac wodorosty i budujac swoje male plantacje. Ciezka praca by zebrane wodorosty zebrac, transportowac, suszyc a na koniec za worek dostac 2 dolary. Chiny i Japonia jako jedyni odbiorcy ustalaja ceny.












niedziela, 20 lutego 2011

w samo poludnie z wizyta u ...

Masajowie. Zbaczajac z glownej drogi w tumanach kurzu dotarlismy do wioski. Tylko niektore sa otwarte dla turystow. Zakupilismy bilet wstepu co wydalo nam sie nieco surrealistyczne, ale w zamian dostalismy przewodnika mowiacego po angielsku ktory zaproponowal pokazac nam jak mieszka on i jego rodzina.

Czerwony kolor odstrasza lwy i przyciaga turystow.

Taniec Adumu na powitanie w wiosce.





Nasz przewodnik i zaproszenie w jego skromne progi.

Oprowadza turystow wiec jest bogaty, stac go aby miec kilka zon. Ponizej na zdjeciach dwie zony prowadzace dodatkowy biznes wiosce.


Dodatkowy biznes = gadzety dla turystow:


Kolejny punkt programu. Szkola. Dzieci zbieraja sie w srodku na zawolanie przewodnika i o ile pojawia sie w wiosce turysta. Mielismy jednak nadzieje, ze oprocz bycia atrakcja turystyczna dzieci maja tez jakies normalne lekcje i czegos sie ucza.






Przed wyprawa do Afryki czytalismy duzo ksiazek na temat czarnego ladu. Legendy o wojowniczych Masajach i ich kulturze. O koczowniczym trybie zycia i ich silnej wspolnocie. Po wizycie w wiosce musimy przyznac, ze wierzymy ze gdzies daleko od turystycznych szlakow zyja Masajowie wedlug swoich dawnych rytualow i tradycji. Jezeli sa sponsorowani przez wioski dla turystow to tez ciesze sie ze dolozylismy swoja cegielke. Zawsze po takiej wizycie przychodzi refleksja jak wygladalo by nasze zycie jezeli urodzilibysmy sie w innym miejscu na ziemi.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...